ANIELA GRZYBOWSKA (28 lat) to rodowita iławianka, którą zawodowe losy rzuciły na szerokie wody w Warszawie, gdzie dostrzeżono jej talent i urodę. Występowała m.in. w kilku serialach, reklamach telewizyjnych, filmowym zwiastunie książki Paulo Coelho, ostatnio zaś możemy ją podziwiać w świątecznym teledysku grupy Feel zatytułowanym „Urodziny”.
LESZEK OLSZEWSKI: – Zacznijmy może od końca. Teledysk Feela „Urodziny” kręciłaś na początku grudnia. Jak wrażenia?
ANIELA GRZYBOWSKA: – Klip trwa nieco ponad cztery minuty, my zaś na planie spędziliśmy ponad dwanaście godzin. Na końcu wszyscy padaliśmy z nóg. Na szczęście stanowiliśmy zgraną paczkę, było dużo śmiechu, a wszystko trzymał w ryzach reżyser Kuba Brożek, znany m.in. ze zdjęć do „Pit Bulla”. Teledysków zdaje się nakręcił kilkadziesiąt, tuż przed naszym nagrywał klip Edyty Górniak.
– To nie pierwsze twoje spotkanie na planie z Kubą?
– Kolejne. Kilka miesięcy temu kręciliśmy zwiastun filmowy do książki Coelho „Zwycięzca jest sam”, który był emitowany w sieci Cinema City przed seansami głównymi. Wówczas zostałam uduszona na ławce w Cannes podczas trwania festiwalu filmowego. Jak widać, nieskutecznie… (śmiech)
– Skąd pomysł, by książkę reklamować filmem?
– To rzeczywiście novum. Wpadła na to Basia Stępień, właścicielka wydawnictwa Drzewo Babel, które ma wyłączność na edycję książek autora „Alchemika”. Efekt końcowy bardzo jej się podobał, Paulo Coelho zresztą też. On wyraził swą opinię na internetowym serwisie You Tube.
– Mijający rok to dla ciebie także występy w serialach telewizyjnych. Gdzie cię było najwięcej?
– Chyba w „39 i pół” chociaż i w „Niani” wystąpiłam kilkanaście razy. Kilka razy pojawiłam się w serialu „Synowie” oraz „Samo życie”.
– Jak tam wyglądała codzienność na planie?
– Podobnie, jak w ostatnim teledysku. Kilkanaście godzin pracy praktycznie każdorazowo. Wszyscy musieliśmy być do dyspozycji punktualnie o 7 rano, potem brała się za mnie pani makijażystka, przymierzałam ubrania, reżyser ustalał plan i do dzieła. W przerwach wiele osób dosypiało noc. Marian Opania kiedyś na „Niani” smacznie chrapał, gdy my byliśmy w wirze pracy. Tak to wygląda od kuchni.
– Wszystkie te produkcje kręci się w Warszawie?
– Serial „39 i pół” zwykle tak. W klubach, teatrze, gdzieś w mieście. Na przykład „Niania” i „Samo życie” kręcone są w studiu filmowym FARAT w peryferyjnych warszawskich Włochach, gdzie dojazd rano był szczególnie uciążliwy. Produkcja zaś „Synów” odbywała się w jednej z podstołecznych wsi. Podjeżdżałam metrem do stacji Imielin, gdzie czekał na mnie samochód.
– Poznałaś na pewno wielu ciekawych ludzi. Kogo wspominasz szczególnie ciepło?
– Swojego sąsiada z klatki Conrado Moreno i jego żonę Kasię. Z aktorów: Paweł Wawrzecki to przeuroczy człowiek, często razem jedliśmy coś w okolicach południa, zawsze uśmiechnięty i pełen humoru. Tomek Karolak to też bardzo miły chłopak. Wielkie wrażenie zrobił na mnie Andrzej Seweryn, klasa sama w sobie. Przypomnijmy, że jest jedynym nie Francuzem w paryskiej Comedie Francaise. Jego spotkałam na planie „39 i pół”. Z pań, jeżeli można tak to podzielić, bardzo polubiłam Agatę Kuleszę i Elżbietę Zającównę.
– Ale filmy to nie wszystko, brałaś też udział w programach telewizyjnych i reklamach…
– Tak, występowałam m.in. w „Hard Rock Weekendzie” emitowanym w kanale Polsat Cafe, reklamie makaronu Lubella, pojawiałam się cyklicznie w „Super Expressie”, generalnie zajęć nie brakowało.
– W „Super Expressie” co to było?
– Wykorzystano mnie, że tak powiem (śmiech), jako zobrazowanie kilku historii, jakie pojawiały się w tym dzienniku. Raz była to teza, udowodniona ponoć przez amerykańskich naukowców, że spanie z psem przedłuża życie! Do dziś fora internetowe o tym dyskutują…
– Początki twojej drogi były trudne?
– Może nie trudne, niemniej z nieba to nie spadło. Zamieściłam swoje dossier na jednej ze stołecznych stron internetowych, dodałam adres swojej strony w sieci (www.aniela.dtfoto.pl) i kontakty jakoś ruszyły. Prawda jest taka, że jeżeli raz się spodobasz, ludzie kontaktują się z tobą ponownie, a Kuba np. twierdzi, że kamera mnie lubi. Nie wypada mi tego kontestować. On jest specem w swojej dziedzinie.
– Wszystkie zamierzenia udało się zrealizować?
– Niestety nie. Musiałam odmówić prezesowi jednego z największych biur podróży w Polsce udziału w sesji do ich nowego katalogu. Miało odbyć się to zagranicą, a terminy miałam zapełnione. Nie znalazłam też jakoś czasu na udział w kilku sesjach fotograficznych proponowanych mi przez profesjonalnych fotografów, ale nic straconego, utrzymujemy ze sobą kontakt.
– Rozmawiamy w okresie przedsylwestrowym. Czego ci życzyć na nowy rok?
– Może to truizm, ale zdrowia nigdy za dużo. Od strony zawodowej, by sytuacja uległa, że tak powiem, stabilizacji na wysokim poziomie, wygrana w totka też by nie przeszkodziła w realizacji kilku celów życiowych (śmiech). Korzystając z okazji, chciałabym złożyć życzenia wszelkiej pomyślności czytelnikom Kuriera, by nadchodzący 2010 rok spełnił wszelkie pokładane w nim nadzieje!
Na jednej z warszawskich ulic.
Uśmiech specjalnie dla czytelników Kuriera!
Aniela „uduszona” w Cannes.
Jej „zwłoki” spoczywały na ławce w parku
Serial „39 i pół”.
Aniela stoi przy ruletce, obok Tomasz Karolak
Prywatnie Aniela jest miłośniczką kotów
– obydwa widoczne są jej własnością
Aniela na planie teledysku Feela
z liderem zespołu Piotrem Kupichą