Pani Rozalia z Iławy po 5 latach sądowej walki wygrała od władz miasta odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu po tym, jak pechowo przewróciła się na miejskim chodniku. Urzędnicy przestrzegają jednak, że chodnikowe upadki nie mogą być naciągane, bo wtedy obywatel do interesu jeszcze dołoży. Z własnej kieszeni.
Wypadek wydarzył się 7 lat temu – 15 stycznia 1999 roku przy ul. Andersa 2A. Rozalia B. z Iławy przewróciła się na chodniku prowadzącym od starostwa w kierunku pobliskich bloków (w rozmowie z nami poprosiła o niepodawanie jej personaliów oraz nie zgodziła się na zrobienie zdjęcia). Pojawili się świadkowie upadku, a wśród nich lekarz pogotowia, który w sądzie jednoznacznie stwierdził, że chodnik w miejscu wypadku był oblodzony.
Od początku 1999 roku budynek przy ul. Andersa zajmowany był przez starostwo. Wcześniej mieścił się tu Urząd Miasta Iławy, który po przeprowadzce do ratusza na ul. Niepodległości przekazał gmach właśnie starostwu.
CHCIAŁA 80 TYSIĘCY, A NAWET RENTY
– Pech chciał, że akurat w tym miejscu, w którym wydarzył się wypadek, chodnik był nieprzekazany powiatowi, a więc był własnością miasta, i do tego nieubezpieczoną! – mówi Dariusz Obara, radca prawny miejskiego urzędu, który przejął sprawę o odszkodowanie już w końcowym jej biegu po swoim poprzedniku Edwardzie Sochackim.
Żądania Rozalii B. zmieniały się dwukrotnie: najpierw zażądała od miasta odszkodowania w wysokości 50 tys. zł, potem jeszcze dodatkowo renty 800 zł miesięcznie, by wreszcie ostatecznie chcieć jednorazowej kwoty 80 tysięcy.
Powodem roszczeń był trwały, według opinii biegłego aż 40-procentowy, uszczerbek na zdrowiu kobiety wywołany upadkiem. Diagnoza ortopedów: złamanie szyjki udowej wymagającej leczenia operacyjnego, realloplastyki (rekonstrukcji) oraz długotrwałych i bolesnych ćwiczeń usprawniających (z ponowną nauką chodzenia włącznie).
WYGRAŁA 36 TYSIĘCY,
ALE MIAŁA ARGUMENTY
Ostatecznie w lipcu ubiegłego roku Rozalia B. wygrała odszkodowanie w wysokości 32.718 zł plus odsetki – w sumie z zeszłorocznego budżetu miasta na wypłatę odszkodowania wydano 36 tys. zł.
„Odpowiedzialność miasta za wypadek została ustalona w oparciu o wiarygodne zeznania świadków i dokumenty” – pisze w swoim sprawozdaniu po wyroku Dariusz Obara. Zasądzoną kwotę odszkodowania uznaje za niewygórowaną.
– Zwykle sądy w Iławie zasądzają po 1,5 tys. zł za jeden procent uszczerbku na zdrowiu – informuje radca. – Ostrzegam jednak na przyszłość, że nieuzasadniony wniosek, naciągany, może skutkować przegraną powoda w sądzie i koniecznością pokrycia z własnej kieszeni kosztów postępowania sądowego, które mogą wynosić nawet ponad 2 tysiące złotych. Dlatego na przykład jeśli ktoś latem pośliźnie się na kilku rozdeptanych truskawkach, nie ma raczej czego szukać w sądzie, bo sprawy o odszkodowanie nie wygra.
WYSYP POZWÓW NA WIOSNĘ
– W ciągu roku do ratusza składanych jest średnio po kilka pozwów o odszkodowanie w związku z upadkiem na chodniku miejskim – dodaje Obara. – Zima jest właśnie takim sezonem obfitym na wypadki, więc najwięcej pozwów wpłynie do nas wczesną wiosną.
Dziś już w większości przypadków ratusz nie jest dobrym miejscem do składania roszczeń po upadku. Obecnie bowiem odśnieżanie chodników w Iławie zostało przekazane Zakładowi Komunikacji Miejskiej z siedzibą przy ul. Jagiellończyka, który posiada ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej za tego typu wypadki na odśnieżanych przez siebie chodnikach.
Wyjątkiem jest Bulwar Jana Pawła II nad Małym Jeziorakiem (dawniej Aleja Pojednania) i chodniki wokół ratusza – w tym przypadku urząd zlecił odśnieżanie firmie z Grudziądza.
– Nie wszystkie miejskie chodniki musi odśnieżać na swój koszt miasto, bowiem zgodnie z ustawą o utrzymaniu porządku i czystości w gminach to właściciele posesji muszą odśnieżać te chodniki, które przebiegają przy granicy ich nieruchomości – przestrzega Andrzej Orzechowski, prezes ZKM.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Na tym chodniku obok iławskiego starostwa
6 lat temu nieszczęśliwie upadła Rozalia B.
Za 40-procentowy uszczerbek na zdrowiu dostała
od miasta 36 tysięcy złotych odszkodowania.
Dziś ten chodnik nadal wygląda tragicznie
– w odróżnieniu od tego na pierwszym planie,
odśnieżanego przez spółdzielnię mieszkaniową.
Odpowiedzialność właścicieli budynków zimą.
Lepiej nie czekać na odwilż
Na właścicielu budynku, w którym mieszkają lokatorzy, zimą ciążą dodatkowe obowiązki. Gdy nie będzie się z nich wywiązywał, to może zostać ukarany przez służby porządkowe grzywną. Jeżeli na skutek jego postępowania lokator lub przypadkowy przechodzień ulegną wypadkowi, zostanie zmuszony do naprawienia szkody, wypłaty odszkodowania, a nawet renty osobie pokrzywdzonej.
PORZĄDEK I ODŚNIEŻANIE
Bez względu na porę roku właściciel budynku ma obowiązek utrzymywać w należytym stanie, porządku i czystości pomieszczenia w budynku oraz urządzenia, które służą do wspólnego użytku mieszkańców. Musi też dbać o porządek, czystość otoczenia tego budynku. Zimą do czynności, które musi w związku z tym wykonywać, należą m.in.: odśnieżanie chodnika wzdłuż budynku, odśnieżanie w środku bramy i podwórka. Oprócz śniegu z tej powierzchni powinien też usuwać wszelkie oblodzenia, a przynajmniej posypywać tę powierzchnię piaskiem, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom i przechodniom.
Właściciel powinien też zapewnić systematyczne usuwanie zwałów śniegu z dachu, aby nie tworzyły się tzw. nawisy zagrażające bezpieczeństwu osób przechodzących wzdłuż budynku. Musi też zapewnić systematyczne usuwanie sopli, które zwisałyby np. z dachu, ponieważ one również zagrażają zdrowiu i życiu przechodniów.
Jeżeli właściciel sam nie wykona wszystkich czynności związanych z usuwaniem skutków zimy, to wówczas na swój koszt powinien wynająć firmę, która wykona pracę.
ODSZKODOWANIA
Gdyby doszło do wypadku na podwórzu lub chodniku przylegającym do budynku i na przykład przechodzień lub najemca złamał rękę, to wówczas może domagać się odszkodowania od właściciela nieruchomości. Powinien wówczas udowodnić, że chodnik był oblodzony, nieposypany piaskiem i stanowił zagrożenie dla przechodniów, czyli że właściciel nie wywiązywał się z obowiązku utrzymania w należytym stanie otoczenia budynku.
MAŁGORZATA PIASECKA-SOBKIEWICZ
„Gazeta Prawna” dla „Kuriera”
Przykład. Właściciel budynku nie usuwał śniegu, który przez całą zimę zalegał na dachu budynku. W dodatku od dawna dach nie był remontowany, mimo że wymagał naprawy. Z tego powodu doszło do zalania sufitu w mieszkaniu na ostatnim piętrze budynku. Lokator ma prawo domagać się od właściciela zwrotu wydatków, jakie poniósł na odnowienie pokoju, w którym został zalany sufit.