Grażyna Pluta uważa, że policja bezpodstawnie przetrzymywała jej 13-letniego syna. Chłopiec podobno też zginął na posterunku i nikt nie mógł go znaleźć. Kobieta, jak mówi, poruszyła niebo i ziemię, by jej syn wrócił cało do domu.
Adam, bo tak ma na imię 13-letni bohater tego artykułu, kilka dni temu spędził połowę dnia w asyście policji.
– Ratujcie mojego syna – zdenerwowany głos odezwał się w redakcyjnej słuchawce w ostatni piątek. – Zabrali go na posterunek i dziecko przepadło. Co mam robić?!
NIC MU NIE JEST
Zadzwoniliśmy do komendanta suskiego komisariatu, gdzie już około godziny 8:00 stawiła się Grażyna Pluta z synem.
– Chłopak jest na razie u nas i nigdzie nie zginął – mówi spokojnie Bogusław Kasner, komendant suskiego komisariatu. – Mamy nakaz doprowadzenia go do sądu i będzie tam niedługo zawieziony na przesłuchanie. Jeśli chodzi o matkę, to jej zachowanie pozostawia wiele do życzenia, a pod względem wychowawczym syna jeszcze więcej.
13-letni Adaś został przewieziony do iławskiego sądu w asyście policji i przesłuchany przez Zdzisławę Harmacińską, prezes sądu. Matki z nim jednak nie było.
MIELI TAKIE PRAWO
– Policjanci z Susza na podstawie odpowiedniego nakazu zatrzymali nieletniego Adama w jego mieszkaniu – wyjaśnia Sławomir Nojman z iławskiej policji. – Został doprowadzony do komisariatu w Suszu wspólnie z matką. W trakcie oczekiwania na przekonwojowanie nieletniego i matki do sądu, Grażyna P. opuściła komisariat. Oznajmiła też, że nie będzie jechała z synem i policjantami do sądu w Iławie. W tej sytuacji policjanci doprowadzili samego nieletniego na posiedzenie sądu, gdzie nieletni został przesłuchany, a następnie został przez policjantów odwieziony do domu. Działania policjantów były zgodne z prawem. Pani Grażyna P. utrudniała pracę policjantom, odmówiła też złożenia podpisu na dokumentach.
ZAGINĄŁ NA... POSTERUNKU
Matka chłopca jest innego zdania. Podobno, gdy wyszła na dwór zapalić, jej syn zniknął na komisariacie i nikt nie wiedział, gdzie jest.
– Zadzwoniłam nawet do prokuratora, że policja zgubiła mojego syna, który zaginął na posterunku – dodaje w kolejnej rozmowie telefonicznej Grażyna Pluta. – To jest karygodne, by bez matki przesłuchiwać dziecko.
Pani Grażyna twierdzi, że wcześniej nie mogła się stawić z synem na przesłuchanie do sądu, bo była chora i miała też nogę w gipsie.
ZA CO GO CIĄGAJĄ
Chłopak jest podejrzany o zdjęcie drzwi w oborze sąsiadów, a także od uchylanie się od obowiązku szkolnego.
– On od początku roku szkolnego był tylko kilka razy w szkole – dodaje Kasner. – Sąd zdecyduje, co dalej z tym chłopcem.
WRÓCIŁ DO DOMU
Po przesłuchaniu Adaś wrócił do domu. Było to około godziny 15:00.
– Przywiozło go dwóch policjantów – mówi matka. – Od samego rana tylko na jednej bułce. Biedny dzieciak. Mówił mi, że jak tam siedział, to nikt mu nie zrobił nawet herbaty przez tyle godzin. Syn jest roztrzęsiony. Nawet nie pamięta, o co go wypytywali w sądzie. Prawie nic tam nie mówił, taki był zdenerwowany.
Matka twierdzi, że jej syn chodzi normalnie do szkoły i ona stara się go dobrze wychowywać.
– A tych drzwi z obory to takie chuchro, jak mój Adaś, to by nawet nie otworzył, a co tu jeszcze zdjąć! – kończy kobieta.
JOANNA MAJEWSKA
13-letni Adam w asyście policji opuścił iławski sąd.
Pomimo wcześniejszej zgody matki, policjanci jako
aktualni prawni opiekunowie chłopca nie pozwolili
podejść nam bliżej z aparatem.